Człowiek może głowić się przez całe życie czy posiada jakieś pasje, czy potrafi zdefiniować siebie i to czym tak naprawdę się interesuje. Mi od początku etapów poznawania siebie siedziały w głowie te pytania. Co jeśli nie odnajdę swojej smykałki?
ZDJĘCIA – PIERWSZA DROGA
Moja „kariera” fotografa zaczęła się bardzo wcześnie. Jako małe dziecko kochałam obserwować jak tata pasjonat uwiecznia analogowym aparatem, czy kamerą każdą chwile z mojego i rodzeństwa życia. Pragnęłam za wszelką cenę stać za obiektywem i jakby kontrolować co zaraz się wydarzy. Towarzyszyło mi poczucie przewagi. Wracając teraz do tego uśmiecham się czule. Miłe wspomnienia stanowiły mój pierwszy pociąg do wybrania ścieżki fotografa.
Pierwszy aparat dostałam pod choinkę kiedy był w gimnazjum – oczywiście nie licząc zabawkowych i podbierania tacie jego sprzętu. To było coś cudownego dostać swój własny odbiornik i poznawać go od podszewki. Zaczęłam pasjonować się fotografią. Starałam się ćwiczyć swoje „oko” w każdej wolnej chwili, namawiać rodzinę i przyjaciół do pozowania przed obiektywem. Na początku nie było łatwo, oprócz sprzętu w ręce nie posiadałam dalszego pomysłu na rozwijanie nowej pasji. Pomimo to dążyłam do tworzenia coraz to lepszych kadrów. Zbierałam każdy zarobiony czy podarowany grosz na wymarzone gadżety i obiektywy.
Zaczynałam robić fotorelacje na różnych przyjęciach rodzinnych i przerabiałam je w programie, co stawało się doceniane przez najbliższych. Potem czy to na obozach, czy wśród grupach moich przyjaciół każdy wiedział, że kocham trzymać aparat w ręce.
Pierwsza płatna sesja odbyła się w pięknym skansenie. Fotografowałam przyszłą pannę młodą i jej druhny. Cudowne doświadczenie dało mi „kopa” do działania i założenia profilu na platformie Instagram.
DROGA INTERNETOWA
Po stworzeniu swojego profilu na wspomnianej aplikacji i dodawaniu swoich autorskich zdjęć, zaczęły sypać się propozycje. Powoli kreowałam swoją drogę fotografa. Stworzyłam portfolio do szkoły teatralnej, uchwyciłam trening footballistów amerykańskich i zrobiłam zdjęcia do okładki piosenki. Zamieszczam na swoim profilu sukcesywnie zdjęcia, które udaje mi się na bieżąco robić i pokazuje jak wygląda moją droga fotografa. Całą platformę Instagram traktuje bardziej jako swoją wizytówkę, więc nie zależy mi na mnóstwie obserwujących. To dzięki temu profilowi mogłam podczas rozmowy do studenckiego radia – Meteor, zaprezentować swoje prace i dostać się do działu foto. Udało mi się zdobyć akredytacje na koncert Clock Machine i jeszcze fotografować ich support – Jana Serce. To było cudowne przeżycie stać razem z fotoreporterami z różnych gazet przed samą sceną. Potem wiele razy relacjonowałam wydarzenia z życia uczelni, czy gazety studenckiej – BUC, do której należę. Odwiedziłam również Targi Poznańskie podczas WegeFestiwalu ruszyłam z fotografowaniem kulinarnych dróg.
Podsumowując, praktyka czyni mistrza! Jeśli bardzo chce się czegoś i czuję się całym sercem, że to jest TO, to warto walczyć, poznawać ludzi i przełamywać swoje lęki. Nieraz miałam myśli, a co jeśli tak naprawdę nie mam talentu i dobrego oka do robienia fotorelacji na większych imprezach, czy koncertach. To wszystko nieważne i siedzi tylko i wyłącznie w naszej głowie. Wystarczy przełknąć ślinę, podnieść głowę do góry i ćwiczyć! Droga początkującego fotografa nam nie straszna!
https://www.instagram.com/thoughts.on.photography/?hl=pl
http://moja-fotografia.xlx.pl/analog/